Maksik

Lilypie Kids Birthday tickers

Kubuś

Lilypie Third Birthday tickers

niedziela, 27 grudnia 2009

Małe przeprosiny

Minimalne kłopoty techniczne i maksymalny brak czasu spowodował, że cały ostatni tydzień został umieszczony na blogu dopiero teraz. Mama Magda przeprasza i zaprasza:-)

Wesołych Świąt!!!

Wszystkiego o czym marzycie. Wszystkiego co chcielibyście podarować. 

Mama Magda, Tata Adam, Maksik, Kubuś.

Tygrysice


Pani Anetka i Pani Sonia. Niewiarygodnie uzupełniający się duet wychowawczy w grupie Tygrysków, które to dwa Tygryski można zaobserwować na zdjęciu.
Dla niewtajemniczonych to Maksiątko i któż by inny jak nie Lena:-)

Jasełka









W tym roku Pierworodny robił za pastuszka( tydzień Mama Magda szukała poszczególnych części garderoby,które chociaż w małym stopniu przypominałyby atrybuty pastuszkowe), a Mama Magda za Śnieżynkę. Jak zresztą wszystkie Mamy:-)
Dzieci pokazały swój program artystyczny oparty na góralskich przyśpiewkach świątecznych, a Rodzice w tajemnicy przed Dziećmi przygotowali rockowy program artystyczny oparty na jednym utworze Skaldów pt: "Będzie kolęda". Mama Magda robiła za chórek:-o


Pierniczyli wszyscy. Pierniczyliśmy i My.





List do Mikołaja. Kolejny.







Na kilka dni przed Wigilią Maksiątko przypomniało sobie, że jest jeszcze jedna kosmicznie ważna rzecz, którą Mikołaj mógłby łaskawie przynieść. Napisał więc kolejny, trzeci już w tym roku list do Świętego. Od napisania ostatniego minął miesiąc. Poprzednie pisała Mama Magda. Ale trzeci list Pierworodny napisał już sam. Jeden miesiąc, a jakie zmiany.





Dla nieuważnych czytelników tłumaczenie: "Kochany Mikołaju! Nazywam się Maksio. Poproszę wodne samochody. Citroena, Mercedesa, Audi, Ferrari"

sobota, 19 grudnia 2009

Ale szopka!

Pierworodny popełnił w przedszkolu pierwszą w swoim życiu szopkę. Niezła, niezła chociaż Maryjka Jezusowa objawiła się coś jakby w wersji indiańskiej, a owca z fioletowym pyszczkiem tez może niektórych zadziwić, ale Maksiński twierdził, że chciał, żeby było kolorowo, czyli jakby nie patrzeć zgodnie z tradycją szopkową. Pani w przedszkolu widząc Maryjkę w wersji full color, poprosiła Syna Starszego o Józefową wersję light, co ten niezwłocznie uczynił, ale jak zaznaczył wyraźnie Mamie Magdzie, nie takie miał plany wobec Józefa. Za to Jezusek z masy solnej podobno śmieje się z zachwytu( tak twierdzi autor), ale Mama Magda wyraźnie widzi w miejscu ust wielką dziurę i wygląda to raczej na wielki ryk niż na wielki śmiech. Tak czy inaczej sztuka jest sztuka i każdy widzi co chce, a tylko autor naprawdę wie co miał na myśli...:-o.

piątek, 18 grudnia 2009

Maksio zimie nie przepuści


i nie tylko zimie...

Najlepsze zabawki to "nie zabawki"




Ostatnio Kubalon wielką estymą darzy wszystkie rzeczy, które nie są jego zabawkami i tylko takowe są w stanie go zająć na dłużej. Na dłużej czyli na przykład na 5 minut. Bo generalnie ostatnio jakoś się chyba system zwany Kubusiem lekuchno zawiesza i dni upływają na marudzeniu. Nie płakaniu, ale marudzeniu.  Może to od tego, że ostatnie dwa tygodnie drugorodny spędził w domu. Kolejne zapalenie oskrzeli:-( Mama Magda też by zwariowała siedząc dwa tygodnie w domu, a biorąc pod uwagę wiek Kubalona, to można rzec, że kawał życia w domu przesiedział. Reasumując nie jest najlepiej, do tego jeszcze spanie w ciągu dnia jest dramatem. Dwa razy po pół godziny, od 8 rano do 19:00...W nocy śpi super, ale wygląda na to, że szkoda mu dnia i oszczędza na czasie jak może...I chyba kolejne zęby dają znać o sobie...
Mama Magda ma kryzys. Zmęczenie osiągnęło szczyt i generalnie wszystko jej jedno.
A Maksiątko nadal nadaktywne życiowo, więc byle do wiosny chyba...

niedziela, 13 grudnia 2009

Siedzę...



...jak mnie posadzą oczywiście...ale nie chcą za często, bo twierdzą, że muszę sam. Sam i sam, wszystko sam! Jestem już tym zmęczony. W ciągu ostatnich 6 miesięcy musiałem się nieźle naharować, żeby dojść do tego czym dziś mogę się pochwalić. Dwie jedynki, pełna profeska w leżeniu na brzuchu, przekręcanki, jedzenie łyżką( na razie jak dają, no nie wszystko na raz naprawdę!), mówienie babababababbaba i wiele innych równie atrakcyjnych wyrażeń, których rodzina ukochana nie jest w stanie zwerbalizować ( może niech się jednak oni czegoś pouczą,ha!). A ile jeszcze przede mną...a ja jestem już nieźle zmęczony tą nauką...

Spacerkiem po Warszawie





Z Babcią Mariolką i Dziadkiem Stasiem. Podziwiając świąteczną stolicę wieczorową i zimną porą. Maksiątko próbowało naciągnąć Babcię na zakup jakiegoś samochodu, ale Babcia przezornie powiedziała, że jakieś łobuzy zamknęły sklep i niestety nici z przyjemności.
Mama Magda z góry przeprasza "łobuzów", ale innego wyjścia nie było:-0

Młode dobre małżeństwo


Tak wyglądają. Maksik i Lenka. Pierworodny od ponad roku staly w uczuciach. To dobrze o nim świadczy. Zdarzają się między młodymi sprzeczki, ale tak to jest na początku. Później czeka ich urocza jesień życia we dwoje. Tak gdzieś po 15 roku życia...

środa, 9 grudnia 2009

Mikołajek? Mateuszek?



Do małych dzieci przychodzi mały Mikołaj. Do dużych dzieci...wiadomo.

Zanim przyjdą Rodzice


Kubalon rano uwielbia wylegiwać się w łóżku. Bynajmniej nie jest to jednak czas słodkiego leniuchowania, ale czas intensywnej rozróby. A potem Mama Magda musi posprzątać...ale czy to poznającego świat małego odkrywcę cokolwiek interesuje? Bynajmniej.

czwartek, 3 grudnia 2009

I przyszedł ten dzień...


...kiedy Mama Magda wróciła do pracy. Mama Magda chciała, bo non stopowe siedzenie w domu z dziećmi, pranie, sprzątanie garów, gotowanie i rysowanie autobusów może się po dłuższym, lub dla niektórych, krótszym okresie wydać mało ekscytujące. Ale logistyka na razie słabo funkcjonuje. Przy jednym dziecku wydaje się to pestką, przy dwójce Mama Magda dekuchno się zgubiła. Okazuje się bowiem, że opiekunka nie jest już gwarantem wolnego - a właściwie pracowniczego - czasu. Bo ma na swojej głowie tylko drugorodnego. Pierworodny dopóki był w przedszkolu to jakoś Mama Magda wiązała przysłowiowy koniec jednego czasu z drugim. Ale Maksiątko było na tyle łaskawe, że już po dwóch tygodniach "zdrowego życia", znów załapało gila i kaszelek skrzeczelek, i od wczoraj instytucja przedszkola jest dla Niego zamknięta. Dziś więc była dla Mamy Magdy zamknięta instytucja pracy. Bała się obarczyć Nową Osobę w Domu, czyli Panią Hanię zwaną również Anią, w trzecim dniu pracy opieką nad dwójką dzieci, tym bardziej, że zachwalając zalety pracy w Jej Domu, opowiadała, że Kubalon jest Aniołem jedzącym wszystko bez problemu ( bzdura, mleka od Pani Hani nie chce i już) i ze w wyjątkowej sytuacji trzeba się będzie zająć dwójką dzieci, ale to odległa sprawa bo Maksik jest dzielny i chorować będzie mało ( o nadziejo Matko Głupich!:-).
I co dalej robić nie wiadomo...Mama Magda oczami wyobraźni nie widzi możliwości pogodzenia swojej pracy i wychowania dwójki dzieci. Chyba, że pojawi się jakiś genialny plan o którym jeszcze nikt nic nie wie...

piątek, 27 listopada 2009

Zgodnie z planem...

...drugi ząb Kubusiowy ujrzał światło dzienne dzisiaj rano. Zdjęcia brak, bo po pierwszym Mama Magda miała niemiłe skojarzenia z koniem...Tyle.

wtorek, 24 listopada 2009

Wojna


A jak jest wojna to muszą być straty w ludziach.Wojna odbyła się w przedszkolu. Była to wojna z gatunku błyskawicznych. Poszło nie o piękną Helenę ale podobnie. O samochód. Też piękny. Niejaki trzyletni kolega Wojciech, postanowił nabyć natychmiastowych praw do samochodu, który to akurat przebywał w rekach Maksiątka. Użył do tego powszechnie znanej i lubianej - głównie jednak przez dziewczynki - amunicji, czyli paznokci. Efekt widoczny na zdjęciu. Niewidoczny na zdjęciu jest natomiast ubytek skórny w prawym uchu. Krwisty...
Pierwsza wojna wygrana przez Maksia. Samochód pozostał w jego jurysdykcji a  waleczny Wojciech powędrował na wygnanie do sali obok. Sam jak palec.

Dzień Pierwszego Zęba

Dzień Pierwszego Zęba był dzisiaj. Wreszcie po wielu dniach próśb i gróźb, hektolitrów śliny wylanych na  wszystko co było w zasięgu, kilogramów pogryzionych zabawek ukazał się On. Ząb zwany Dolną Lewą Jedynką. Mama Magda zdaje sobie sprawę, że jakość zdjęcia uwieczniającego pozostawia wiele do życzenia, ale prawdę powiedziała. Biały koniuszek ujrzał światło dzienne...:-0.

Jeszcze kilka dni i światło dzienne ujrzy Ząb zwany Prawą Dolną Jedynką. Szli w parze, ale Pan Prawy nie zdążył na czas. Ale wyczuwalny jest bardzo wyraźnie. Kubalon czeka. W końcu dwa zęby to nie byle co! Takimi zębami to już jest co ugryźć!

Schizofrenicznych przeżyć ciąg dalszy



Maksiątko przeszło już przez etap smoczka, kubka niekapka, włażenia do gondoli, chęci podróżowania w wózku spacerowym (na szczęście  jest naprawdę duży i nici z tej opcji spacerowania). Wczoraj przyszedł czas na Kubusiową wannę...

niedziela, 22 listopada 2009

Leśne ludki




A jeden leśny ludek szalał inaczej:-)

poniedziałek, 16 listopada 2009

Pisać każdy może!



Mama Magda chciała w spokoju ugotować obiad. Poprosiła więc pierworodnego, żeby usiadł przy stole i porysował. Dawała zadania: narysuj proszę tygrysa, autobus, kwiatki itp.
Poprosiła też o narysowanie postaci Kubusia i Maksia. Kiedy rysunki powstały, od niechcenia rzuciła - podpisz proszę - sądząc, że powstaną Maksiowe hieroglify.
A tutaj proszę! Co prawda do literki "K" można się przyczepić, że wygląda raczej jak "R", ale umówmy się proszę Państwa, to jednak mimo wszystko jest wydarzenie:-)

W ciągu dnia sypiam tak

niedziela, 15 listopada 2009

Jak dobrze mieć sąsiada






Podwórkowe przyjaźnie pozostają często na całe życie. Dziś Kubalinek po raz pierwszy w pełnej okazałości zobaczył swojego sąsiada. Mateuszek ma dokładnie 61 dni mniej, ale jakoś tego nie widać. Widać natomiast że między panami zaiskrzyło. Co? To okaże się z wiekiem:-)
A przy okazji to pierwszy kolega Kubalona w jego wieku. Warte odnotowania...

czwartek, 12 listopada 2009

Mama Maks






Mama Magda chciała, żeby - dla równowagi psychicznej - drugie dziecko było dziewczynką. Śliczną niebieskooką blondyneczką z kręconymi włoskami o imieniu Mila.
Gdzieś w styczniowy poranek okazało się jednak, że zamiast "Mila" była mała zmila, bo nowoczesna medycyna szybko zweryfikowała rodzicielskie plany i większą część ciąży Mama Magda poszukiwała nowego imienia. Dla chłopca.

Okazało się, że nie trzeba mieć córki, żeby się po babsku pobawić. Maksiątko już od jakiegoś czasu darzyło szczególną czułością swoje liczne przytulanki. W piątek podczas wieczornego czytania oznajmiło, że jest bardzo zmęczone,bo cały dzień w przedszkolu rodziło dzieci (sic!), potem się nimi zajmowało, a do tego jeszcze chodziło do pracy.
Pierworodny szybko zaznaczył, że doskonale zdaje sobie sprawę, że chłopcy nie rodzą dzieci, ale tak na niby to on urodził ich masę ( wyszły z brzucha, dołem....Mama Magda dopytała...) i jest padnięty.
I tak od piątku codziennie Mama Magda i Maksiątko bawią się w dom. Karmią misie, usypiają, mówią szeptem, chodzą na paluszkach...Tylko teraz to jakoś Mamy Magdy nie bawi aż tak bardzo jak myślała na początku. W sumie czy misio jeden czy drugi, czy Kubuś - obowiązki takie same, chwili wytchnienia:-0

Co za życie...Już nawet samochodami się człowiek nie może pobawić...