Maksik

Lilypie Kids Birthday tickers

Kubuś

Lilypie Third Birthday tickers

czwartek, 25 lutego 2010

2+2=4, czyli lepsza jakość życia.




























Jak się ma cztery zęby to życie nabiera zupełnie innego smaku...A swoją drogą to jakaś dziwna sprawa z tymi zębami, bo postanowiły wychodzić parami. Najpierw jedynki dolne - razem, dzień po dniu. Teraz jedynki górne - razem, tego samego dnia. Czyli wczoraj. A dziś na szczepieniu pani doktor powiedziała, że idą też dwójki górne. Obie. Nie jest to łatwe do przejścia, ani dla Kubalona ani dla Mamy Magdy, której doświadczenia z dziecięcym ząbkowaniem są znikome. Pierworodny otrzymał od losu ząb numer jeden w wieku 12 miesięcy, a pozostałe po prostu sobie rosły, nie zawracając sobie głowy, zawracaniem głowy swoim wyjściem.
U Drugorodnego przeciwnie. Zęby są niekulturalne i co raz przypominają o sobie. Głównie swędzeniem, obfitym ślinieniem, ale Mama Magda i Tata Adam wraz z Drugorodnym zaliczyli też dwudniowe gorączki po 38 z kreskami i kilka nieprzespanych nocy...Może dobrze, że idą parami? Szybciej dobrniemy do kompletu dwudziestu i będzie wreszcie spokój.

poniedziałek, 8 lutego 2010

Ciężka miłość

Zaczęło się!




Raczkowanie! Mama Magda nie pamięta już czy lepiej, żeby raczkowało, bo łatwiej żyć, czy lepiej jak jeszcze się samo nie przemieszcza...Dziecko w sensie.
Na razie więc Mama Magda jest po prostu bardzo dumna z Drugorodnego;-)

Aha, i banana dzisiaj zjadł. W kawałkach! Dwa zęby jak widać wystarczyły.
Mama Magda myśli, że warto to zapamiętać na przyszłość. Swoją...:-O

Idealny prezent.





Kuba otrzymał fantastyczną i ukochaną przez większość dzieci fontannę piłek od Mikołaja. Fontanna wylądowała w szafie, bo prezentów było po prostu zbyt wiele i Mama Magda postanowiła dawkować przyjemności. Dziś zadebiutowała i okazało się, że jest idealna...dla Maksia. Kuba olał ją totalnie, a Maksio, który miedzy Bogiem a prawdą gdziekolwiek jej nie zobaczył zawsze się nią bawił, odpłynął totalnie. Ze szczęścia. Poświęcił nawet wieczorne oglądanie ulubionego filmu o Roarym na Mini Mini. Co prawda czujny był jak ważka i poprosił o nagranie bajki, ale jednak cóż za wyczyn!
Dzisiaj również Maksio zaznaczył, że do jego urodzin pozostało już niewiele czasu i czas żeby Mama Magda i Tata Adam pomyśleli poważnie nad prezentem urodzinowym.
Mama Magda musi chyba jednak zweryfikować przedział wiekowy prezentu. Bo jak widać takie od 9 miesięcy jak najbardziej mogą być...

Dobrze, że już w sobotę jedziemy...


...bo Maksiątko i tak już właściwie o niczym innym nie mówi. Pierwszą rzeczą jaką robi po przebudzeniu jest poinformowanie całej rodziny, że do wyjazu pozostało tyle i tyle dni. Po czym wdziewa na siebie poszczególne atrybuty narciarza, włączając w to bieliznę termiczną i skarpety narciarskie...
Jedźmy, jedźmy bo...

Trudna sztuka współpracy






Właściwie nie ma już sytuacji, żeby Pierworodny z Drugorodnym nie bawili się razem. Rokuje to dobrze na przyszłość - Mama Magda i Tata Adam oczami wyobraźni widzą siebie leżących z książką na kanapie i sączących powolnie...oczywiście soczek:-)
Niestety nie zawsze team młodych panów D. pracuje idealnie. Dziś Kubalon z imponującą stanowczością wykolejał wszystkie pociągi, które zawiadowca Maks puszczał zgodnie z własnym rozkładem jazdy. Na początku zawiadowcę to śmieszyło, później
                                                                                  jednak stanowczo zaprotestował.                        
No bo jaki sens puszczać pociągi zgodnie z rozkładem jazdy, skoro żaden nie zdąży zaliczyć ani jednej stacji!
Wieczorem w łóżku zawiadowcy odbyła się poważna rozmowa z Mamą Magdą. Zawiadowca uprzedził lojalnie, że jeśli takie sytuacje będą się powtarzać, to on będzie się wkurzał...i nic na to nie poradzi.
Mama Magda wysłuchała i przyjęła do wiadomości.

piątek, 5 lutego 2010

Pierwszy prawdziwy spacer po trzech tygodniach...










...odbył się dziś w lesie Kabackim. Spacer miał być podwójną radością, gdyż mieli go zaliczyć obydwaj synowie rodziny D. Niestety niestety szczęścia by było za wiele...
Ponieważ wczoraj nie byle jaki lekarz, bo Profesor stwierdził, że zarówno Maksiątko jak i Kubalon są już zdrowi, Mama Magda uznała, że czas rozpocząć normalne życie. Jednakowoż bądź Kubalon postanowił pokazać, że nawet Profesorskie diagnozy jest w stanie zbojkotować i w nocy dostał gorączki spowodowanej powolnym, acz znaczącym pojawianiem się na świecie kolejnych zębów. Mama Magda naliczyła pięć pchających się na światło dzienne.
Gorączka pozostała do dzisiaj więc spacer zaliczył tylko Pierworodny, choć Mama Magda po przespanych zaledwie 3,5 h (zęby, zęby!!!) ledwo powłóczyła nogami.
W przeciwieństwie do Polki Idolki, która sanki ma za nic, Maksiątko uważa, że sprzęt ten stworzono aby absolutnie i pod groźbą kary nie opuszczać go ani na chwilę.
I przez równą godzinę tworząc różne pozycje nie zszedł ze sprzęta nawet małym palcem u nogi.
A ponieważ postanowił przy okazji zbierać różne okazy patyczków, to Mama Magda zaliczyła wielokrotne podjeżdżanie, zawracanie, zabieranie, podnoszenie,wyrzucanie, wymienianie, tylko po to, żeby pod koniec spaceru zostawić to wszystko na wylocie leśnej drogi...

Riplej



Mama Magda naprawdę się starała. Od kilku dni. Nawet bardzo. Ale uchwycenie Bogdana Wenty w wersji Maksiątkowej nie jest łatwe...Pierworodny udaje trenera szczypiornistów w różnych sytuacjach, niekoniecznie sportowych. A w sytuacjach sportowych każdą akcję mamy w wersji podwójnej. Najpierw na przykład tradycyjne kopnięcie na bramkę. A później Maksik krzyczy:"Mama, Mama a teraz pokaże Ci na telewizorze!" co w wolnym tłumaczeniu oznacza: dam Ci ripleja. I daje. Wszystko jak trzeba, w zwolnionym tempie. W związku ze związkiem dynamiczne gry zespołowe znacznie straciły swe tempo. Ciągle tylko riplej i riplej...

A zdjęcia naprawdę najlepsze z całej kolekcji.

czwartek, 4 lutego 2010

Maksiowy tekst dnia

"Mamo jakie piękne dziś słońce, jaki piękny dzień, no po prostu radość dla oczu!"


Tata Adam zaproponował Maksiowi, żeby poszli się pobawić do pokoju Pierworodnego. Na to Maksio:
"-No to mykaj Tatuś do mojego pokoju, raz, raz, już, już..."

wtorek, 2 lutego 2010

A ja sam się myję!




Ze względu na istniejące jeszcze w organizmie Kubalona zapalenie oskrzeli, poranne i wieczorne ablucje wykonywane są w wersji mocno okrojonej, przy użyciu umywalki, a nie ulubionej słonecznożółtej wanny. Kuba doszedł dziś do wniosku, że mycie przez Rodziców w tym wieku to obciach i nogi umył  sobie sam:-)