Maksik

Lilypie Kids Birthday tickers

Kubuś

Lilypie Third Birthday tickers

piątek, 30 października 2009

Lena












Dla Maksiątka to Lenka albo Lenusia:-). Dla Niej jest w stanie pobawić się nawet lalkami,co umówmy się nie należy do ulubionych zajęć aktywnych chłopców. Ale chwile spędzone z Lenką...bezcenne:-)

















środa, 28 października 2009

Haloween tuż tuż






5 miesięcy mam!


Dziś. Mama Magda nie pisze co Kubalon już umie, bo to relacjonuje na bieżąco. Ale musi napisać, że wychowywanie tego malucha to prawdziwa przyjemność. Kubuś postrzega świat przez różowe okulary. Wszystko jest ciekawe, przyjazne. Nowości pozytywnie zaskakują a nie przerażają. Popłakuje tylko wtedy kiedy jest naprawdę zmęczony.
Czasami Mama Magda się wścieka. Ot charakter do d..y. Ale jak spojrzy na Kubę to jest jej wstyd:-o. Bo drugorodny patrzy na Nią i w oczach ma wyraźne: "Mamusiu wyluzuj, świat jest taki piękny. Peace, Love and Understanding".
Dziecko Kwiat się wzięło i urodziło. Choć dziś Kwiat ma gila. Nie ptaka tylko w nosie. Ale to też nie jest powód do płaczu. Po kim on to ma????
Love synku, love:-)

poniedziałek, 26 października 2009

Rozmowy egzystencjonalne

Wczoraj Mama Magda i pierworodny zawitali na cmentarzu. Taki czas. Kilka dialogów.

"Mamo a gdzie mieszka babcia Jola?" Między ziemią a kwiatkami?"

"Mamo a co Babcia Jola je tutaj? Tu nic nie ma.
Nic nie je synku. Już nie musi.
Musi,musi. Wiem! To aniołki jej tu przynoszą śniadanie".

Mama Magda była zmuszona zakupić lizaka. Pierworodny był grzeczny, pomagał sprzątać, grzecznie poprosił. Lizak był specjalny. Gwiżdżący. Już w samochodzie Maksiątko zachwycone mówi:
"Mamo a jak zjem tego to kupisz mi następnego?
Nie wiem synku. Nie widziałam w naszych sklepach takich lizaków. Nie wiem gdzie je kupić.
Jak to nie wiesz Mamo?! Tam gdzie ciało Babci Joli. I jej głowa też!"

A do tego cały czas idąc po cmentarzu:

"Mamo a czyje ciało tu leży? Leży jedno czy więcej?".

Ludzie się oglądali. Ale w końcu kiedyś musiał się dowiedzieć...

niedziela, 25 października 2009

Niedzielny poranek

Dziś rano. Maksiątko:

"Kubuś jest mój, mój, mój a nie Wasz! To jest mój najlepszy przyjaciel w świecie!".

Podobno. I ciekawe na jak długo...:-0


sobota, 24 października 2009

Sztuka latania



Pierwszy lot się odbył. Załoga: kapitan Tata Adam. Stewardess brak. Pasażer jeden ale jaki: Kubalon Pierwszy. Lot trwał jakieś 10 sekund. Lądowanie miękkie. Wrażenia nieziemskie choć to tylko lot miejscowy. Następny lot odbędzie się... wkrótce. Cel: dalej, szybciej, wyżej. Jak zawsze:-)

piątek, 23 października 2009

Eureka!


Nie zawsze posiadanie drugiego dziecka gwarantuje idealne wychowanie wyżej wymienionego, spowodowane doświadczeniem posiadania pierwszego. Niby wszystko to samo, a jednak inaczej. W końcu to inny zupełnie człowiek. Jakiś czas temu Mama Magda napisała, że Kubalon z nienależytą estymą traktuje nowe pokarmy. A z należytą estymą traktował mleko. Wydawać by się mogło,że apetyt to apetyt i wszystko będzie wchodziło nieźle. Weszły więc zupki. Do jadłospisu. Ale do brzuszka wchodziły owszem, ale jakoś dziwnie. Niby drugorodny nie pluł, ale jakoś słabo jedzenie szło. Trwało chyba trzy tygodnie. Nie jednorazowe jedzenie tylko słabe wprowadzanie. Zdarzało się nawet Mamie Magdzie lekkie wpychanko, no bo pluć nie pluje, a że szczękościsk ma to może tak ma i już. Otóż nie Moi Państwo. Problem stanowiła...łyżka. Nie ważne jaka. Łyżka i już. Po prostu Kubalon nie mógł się przyzwyczaić, że żeby dostać coś dobrego trzeba poczuć w buzi coś dziwnego. Trzy tygodnie zajęło jemu i Mamie Magdzie zresztą też, zrozumienie o co biega. I wreszcie od wczoraj żadne zabawki i występy artystyczne nie są potrzebne przy karmieniu. Wystarczy; "Leci, leci samolocik" i buzia drugorodnego otwiera się jak bajkowy sezam. I mlaskanie nawet jest. I wylizywanie prawie słoiczków. I wreszcie odzieży trochę mniej schodzi. Bo kilka dni temu to nawet dyniowa zupa na włosach była. Z tyłu głowy. Ot ekwilibrysta...

wtorek, 20 października 2009

A ja rosnę i rosnę

Kubalinek z dnia na dzień uczy się coraz to nowych rzeczy...Ale ten czas leci...Co świadczy tylo o tym, że Mama Magda się starzeje:-0

Sezon narciarski...


...rozpoczęty! Przynajmniej u Maksia. Pierwszy śnieg obudził tęsknotę za nartami. Maksiński postanowił wczoraj wieczorem sprawdzić, czy na pewno wszystko pasuje po zeszłorocznych harcach i czy w razie nadejścia prawdziwej zimy będzie zwarty i gotowy. Dobrze, że nie ma na własnośc nart i butów (jeszcze), bo Mama Magda miałaby mały problem...głównie z podłogą...

piątek, 16 października 2009

Kolejny powrót do przeszłości




Schizofreniczne przeżycie. Kolejne w wykonaniu Maksika odkąd Kubalinek się urodził. Mama Magda oczami wyobraźni widzi...przewijanie 4,5 latka:-0! Brr...

A przy okazji. Pierworodny znów chory:-( Mama Magda zastanawia sie czy jest jakiś sposób, żeby przedszkolak w okresie październik - marzec nie chorował statystycznie co dwa tygodnie? Pytanie retoryczne...

czwartek, 15 października 2009

Ślicznota


i już:-)

Popołudnie jak co dzień



Niewiarygodne, ale to coraz częstszy widok...Chłopaki powoli zaczynają się razem bawić. Brzmi to dość śmiesznie biorąc pod uwagę wiek Kubalona, ale możecie uwierzyć na słowo Mamie Magdzie - "nikt tu nikogo pod pistoletem nie trzymał"...

Siedzę i siedzę...




...ale co myślę? Sądząc po minie coś w stylu: "Ale fajnie wreszcie jakieś normalne widoki, a nie tylko sufit i sufit"...

Pierwszy śnieg





Dla niektórych był to po prostu pierwszy śnieg w tym roku (Maksiątko), a dla niektórych pierwszy w życiu:-) - wiadomo Kubalinek! Niestety młodsza latorośl mogła podziwiać śnieg jedynie przez szybkę, gdyż normalnie przezorna Mama Magda, tym razem nie przewidziała, że tak zimno będzie już w połowie października i nie zakupiła tak niezbędnego w tej sytuacji kombinezonu. Czapkę i rękawiczki zakupiła już na początku września, bo tak pojawiły się te akcesoria w sklepie. Mama Magda śmiała się wtedy z producentów, ale nauczona doświadczeniem poprzenich lat kupiła, bo wtedy kiedy naprawdę takie rzeczy należy nabywać, nie ma ich w sklepach, a nawet jeśli są, to rozmiar jakoś nigdy nie zgadza się z potrzebami. A jak widać śmiać się nie należy, bo prawdopodobnie producenci odzieży lepiej przewidują prognozę pogody, niż ktokolwiek inny. Mama Magda szybko się uczy i w lutym zakupi krótkie spodenki...

poniedziałek, 12 października 2009

Co między innymi można robić podczas mszy


Podczas mszy między innymi można zwracać uwagę na to, kto i kiedy robi nam zdjęcie. Bo nigdy nie wiadomo kiedy takie zdjęcie może przydać. Wie o tym dokładnie nasza kochana Ola i dlatego nie było prawie zdjęcia do którego by nie pozowała. Mama Magda doskonale rozumie Olę. Kiedyś tez nie wyobrażała sobie wyjścia po bułki do sklepu w dresie i bez pomalowanych rzęs. Nigdy nie wiadomo kogo w takim sklepie można spotkać. A może jakiś znany reżyser wpadnie po przysłowiowe bułki, albo aktor jakiś pierwszoplanowy? Tacy przecież tez muszą jeść prawda? Niestety w dość długim życiu Mamy Magda taka sytuacja się nie wydarzyła i pewnie dlatego zdjęć Mamy Magdy na pierwszych stronach gazet brak. Ale Ola dopiero zaczyna i jeszcze wszystko może się wydarzyć....

Bohater dnia...

Nie ma lekko...Każdy chce choć przez chwilkę mieć takiego bohatera na wyłączność. Nasz bohater to rozumiał i znosił dzielnie pozowanie do zdjęć i wielokrotne całusy z ochami i achami na swój temat. Mama Magda myśli - a może jakiś polityk, albo celebryta nam rośnie???

Babcia Jadzia
Dziadek Staś

Ciocia Gosia - ta od Indonezji:-)
Wujek Hubert
Wujek Piotrek Broj i Tymuś
Babcia Danusia
Wujek Bartek

Babcia Mariolka

Nowi Rodzice:-)


Kubuś ma już nowych rodziców - Chrzestnych. Ciocię Agę i wujka Piotrka zwanego przez wszystkich - Brojem. Nawet Maksiątko ostatnio złapało się na tym, że nie ma zielonego pojęcia jak wujek Broj ma naprawdę na imię. Mama Magda też czasami zapomina:-). Dziękujemy że jesteście z Nami!

Chrzciny Kubusia





Wreszcie się odbyły! Pogoda okropna, nerwy przed wyjściem, spóźnienie do Kościoła, ale poza tym wszystko się pięknie udało. A Kubalinek był taki grzeczny przez cały dzień, że chyba naprawdę już krztynki diabełka w tej duszyczce nie zostało...:-). Gościom pięknie Kubuś dziękuje za przybycie i za wspaniałe prezenty i pamiątki...

środa, 7 października 2009

Przygotowania do chrztu
























W niedzielę chrzciny Kubalinka. Mama Magda jest załamana pogodą. Jedna wielka niewiadoma...Może będzie padać? A może będzie bardzo ciepło? A może prawie mróz? Ile prognoz pogody tyle wersji. I zamiast skupiać się na duchowej sferze, Mama Magda skupia się na zakupach. Bo jak ubrać dzieci? W kurtki, czy sweterki, będą potrzebne rajstopy, czy raczej nie? Obłęd jakiś...Wniosek jeden - trzeba było chrzcić tak jak tradycja nakazuje - prawie zaraz po urodzeniu. Byłoby ciepło, miło a Kubalon spałby całą mszę. A tak to sama sobie Mamo Magdo bigosu narobiłaś! A właściwie tylko częściowo...Bo częściowo bigosu narobiła Ciocia Gosia, która postanowiła udać się w podróż życia do Indonezji, i prawie miesiąc jej nie było. A bez Cioci Gosi chrzciny odbyć się przecież nie mogły! No i czekali,czekali, a pogoda się wzięła i popsuła:-(. Dobrze, że chociaż prezenty przywiozła...Nie pogoda, tylko Ciocia Gosia:-)...Matko Kubusiu, żebyś wiedział czym Mama Magda się martwi, to byś ją wyśmiał chyba! Przecież dla Ciebie teraz najważniejsze jest, żeby Ci Mama Magda nie zabierała ciągle paluszka z buzi...

PS: Prawdopodobny cytat z wewnętrznego "ja" Kubusia: "Wredna Matka! Kciuk w buzi - to dopiero boskie doznanie, a nie tam chrzciny jakieś, co to nie mam pojęcia nawet co mi robią i po co..."

PS2: Wysiadły baterie we wszystkich dwóch aparatach, dlatego zdjęcia są z telefonu. Jakość jak widać:-(, a raczej słabo widać:-0