poniedziałek, 8 lutego 2010
Dobrze, że już w sobotę jedziemy...
...bo Maksiątko i tak już właściwie o niczym innym nie mówi. Pierwszą rzeczą jaką robi po przebudzeniu jest poinformowanie całej rodziny, że do wyjazu pozostało tyle i tyle dni. Po czym wdziewa na siebie poszczególne atrybuty narciarza, włączając w to bieliznę termiczną i skarpety narciarskie...
Jedźmy, jedźmy bo...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz